Najnowsza generacja Focusa ST to bardzo dopracowana konstrukcja i mocny gracz w lidze kompaktowych hothatchy. O jego protoplaście, pierwszym Focusie ST mało kto już pamięta i coraz trudniej w ogóle spotkać jeżdżący egzemplarz.

Szary Ford Focus Mk1 ST170
Ford Focus ST170, fot. Marcin

Ford Focus ST170

Ford Focus Mk1 był przez wiele lat bardzo popularnym widokiem na polskich drogach. Niedługo po polskiej premierze, gdy byłem małym dzieckiem tata zabrał mnie do salonu Forda. Stał tam nowiutki Focus, jeszcze w towarzystwie Escorta Bolero i Mondeo Mk2. Robił piorunujące wrażenie, wyglądał zupełnie inaczej niż wszystkie auta wokół i jak wszyscy wiemy szybko osiągnął olbrzymi sukces rynkowy. Był chwalony za design, chociaż niektórzy zarzucali mu zbytnią awangardowość wnętrza, na której rzekomo cierpiała ergonomia. Wszyscy jednak hurtem uznali, że nowy Focus był klasą samą w sobie jeśli chodzi o prowadzenie i zestrojenie zawieszenia z układem kierowniczym. Dlatego też kwestią czasu było wprowadzenie do oferty mocniejszych, usportowionych modeli.

Focus ST170 – jak rozpoznać dziarskiego emeryta?

Ford swoim klientom kazał jednak czekać aż do 2002 roku, kiedy to w poliftingowym już modelu Mk1 pojawiły się wersje specjalne: ST170 i nieco później RS. O tym drugim napiszę kiedyś osobny artykuł, dzisiaj skupmy się na tej mniej wyczynowej i o wiele bardziej przystępnej cenowo wersji.  Model ST170 na tle seryjnego Focusa wyróżniał się z zewnątrz: siedemnastocalowymi, wieloramiennymi felgami ze stopów lekkich, przeprojektowanym zderzakiem przednim z okrągłymi halogenami, lakierowanymi klamkami i listwami oraz przednimi grillami o strukturze plastra miodu. Dodatkowo, tylko dla tej wersji możliwe było dokupienie specjalnego niebieskiego lakieru: Imperial Blue. Wierzcie lub nie, ale poddany detailngowi nadal robi świetnie wrażenie, zwłaszcza teraz w zalewie samochodów biało-czarno-szarych. We wnętrzu poza standardowo bogatszym wyposażeniem otrzymywaliśmy dodatkowo sportowe, półskórzane fotele RECARO, listwy progowe, białe zegary z emblematem ST oraz aluminiowe pedały i gałkę dźwigni zmiany biegów. Niektóre egzemplarze wyposażane były dodatkowo w ksenonowe reflektory z ciemnym środkiem, system stereo z subwooferem, a wersje kombi w 2003 roku mogły mieć samopoziomujące się zawieszenie tylnej osi.

Wnętrze Forda Focusa Mk1 ST170
Wnętrze Focus ST170, fot. Marcin

VTEC po niemiecku

Silnik to wariacja i rozwinięcie standardowej dwulitrówki o mocy 130 KM, którą pod swoje skrzydła wziął sam Coswroth. Moc zwiększyła się do 173 KM, a silnik mógł kręcić się aż do ponad 7000 obr.min, a przypominam, że nie mówimy tutaj o Hondzie. Efekt ten uzyskano m.in. dzięki zastosowaniu aluminiowej głowicy z cylindrami o większym przepływie, zmiennych faz rozrządu, czy dwustopniowego kolektora dolotowego. Dodatkowo każdy egzemplarz posiadał sportowy katalizator, kolektor wydechowy firmy Coswroth oraz wydech ze stali nierdzewnej. Zwiększono średnice hamulców, obniżono zawieszenie o 15 mm, zmniejszono przełożenie układu kierowniczego oraz zmodyfikowano pompę układu wspomagania. Co ciekawe, Focus ST 170 to jedyna wersja tego modelu, która posiadała sześciobiegową skrzynię manualną GETRAG, opracowaną we współpracy z BMW. Cechuje się ona przede wszystkim bardzo długą jedynką i dwójką, co pozwala na uzyskanie około 115 km/h bez konieczności wrzucania trzeciego biegu. Ma to oczywiście swoje wady i zalety, ale w wyścigu spod świateł daje oczywistą przewagę. Co ciekawe może to być też niebagatelna cecha dla kogoś kto szuka dobrego materiału na pierwszą rajdówkę. Pierwsze KJS-y z reguły pokonuje się na pierwszych dwóch biegach.

Tył Forda Focusa ST170
Ford Focus ST170, fot. Marcin

Ford Focus ST170 – raczej warm niż hot

Jak te zmiany wpłynęły na osiągi? No niestety gorzej niż wszyscy przypuszczamy. Samochód rozwija moc bardzo płynnie i równomiernie, nie ma tutaj efektu wow. Co gorsze, wałki rozrządu przełączają się na ostrzejszy tryb dopiero przy 5500 obr/min, a silnik od 6500 tak naprawdę zaczyna słabnąć i osiąganie deklarowanych 7000 obr/min zaczyna trochę mijać się z celem. Seryjnie auto powinno osiągać pierwszą setkę po około 8 sekundach. W rzeczywistości jest to wynik trudny do uzyskania z kilu powodów. Przede wszystkim seryjny dolot jest bardzo nieefektywny i silnikowi brakuje chłodnego powietrza, zwłaszcza w gorące dni. W dodatku głowice Coswortha okazały się być średnio trwałe i mają problemy z kompresją. Jak to często bywa w tego typu silnikach, moc nowych aut najczęściej oscylowała wokół 165 KM, zamiast deklarowanych 173. Obecnie, realnie trzeba się liczyć z mocą 155 KM. Oczywiście można naprawić głowicę oraz poprawić dolot i powinno udać się wrócić do wartości około seryjnych, może nawet je poprawić. Dobrze, że blacha w Focusie ST 170 jak taka sama jak innych, więc jego masa regularnie się zmniejsza, niestety niezbyt proporcjonalnie do spadku mocy jednostki napędowej. Dlatego trzeba sobie zdawać sprawę, że przy codziennym użytkowaniu wersja 130 konna będzie dokładnie tam samo dynamiczna. Żeby Focus ST170 był wyraźnie szybszy, trzeba konieczne znaleźć zadbany egzemplarz, a i tak pierwsza lepsza Octavia w dieslu z DSG będzie szybsza. Cóż, takie czasy.

Dla kogo Ford Focus ST170?

Czy jest więc sens szukać tej wersji, skoro nie porywa osiągami, a części do silnika i skrzyni biegów są delikatnie mówiąc trudno dostępne? Jeśli lubicie Fordy i chcecie to auto traktować jak najlepszego kumpla, z którym nawet jeśli się pokłócicie to i tak za jakiś czas spotkacie się na piwie i znów będzie jak dawniej to tak. Przede wszystkim dlatego, że zadbany egzemplarz to jest już lokata kapitału. Na popularnej stronie z klasykami woła się ponad 35 tyś zł, za zwykłe, zadbane kombi z 1.6 pod maską i niskim przebiegiem. Bezwypadkowy ST170 za kilka lat na pewno będzie warto więcej niż za niego teraz zapłacicie. Co najważniejsze jednak to auto naprawdę znakomicie się prowadzi, jest przewidywalne, potrafi zarzucić tyłem jeśli w odpowiednim momencie naciśniecie w zakręcie hamulec, układ kierowniczy jest bardzo bezpośredni, a sam Focus ST170 jest w jeździe taki czysto mechaniczny. Nie jest przy tym ordynarny, czy prymitywny bo mimo, że jeszcze czuć tam namiastkę tej lekkości i łatwości prowadzenia z lat 90-tych to połączenie jej z wielowahaczowym, skomplikowanym zawieszeniem, które jeśli nie zardzewiało i jest sprawne pozwala kierowcy na o wiele więcej niż inne, szybkie, przednionapędowe kompakty z tamtych lat.
Gdzie jeszcze znajdziemy obiecywaną rasowość na piątkę? Tam gdzie zaczęła się historia, a historia Focusów ST ma swoje korzenie właśnie przy w tym modelu.

Ford Focus ST170 – sytuacja rynkowa

Ceny Focusów ST170 zaczynają się od około 5 i kończą na 12 tyś zł. Jeśli szukacie szybszego daily to odpuśćcie. Tą wersję musi serwisować ktoś kto naprawdę zna się na fordach, w dodatku niektóre części są ciężkie do zdobycia i kosztują niemało. Wszechobecna korozja to niestety standard. Noi oczywiście jak każdy Ford z tamtych lat gazu nie lubi, więc proszę, nawet nie próbujcie. Druga kwestia to jazda próbna. Przejeźdźcie się i sprawdźcie czy taka charakterystyka silnika i skrzyni Wam odpowiada. Tylko niektórzy będą z takiego połączenia czerpać przyjemność podczas jazdy, dla wielu będzie to męczarnia. Potraktujcie ten samochód jako ciekawostkę, ale do ewentualnych zakupów podejdźcie bardzo rozważnie. Części mechaniczne jakoś uda się dorobić, kupić, ale łatanie dziur w podłodze albo ratowanie silnika, który tysiące kilometrów zrobił na parszywym oleju i z instalacją LPG kompletnie nie ma sensu.

Zdjęcie główne z ogłoszenia na otomoto.pl, fot. Marcin