Zgadzam się, trzeba być niezłym świrem żeby w 2020 roku w ogóle rozważać zakup Fiata Marea. Większość z Was może tego modelu w ogóle nie pamiętać, co nie dziwi bo zniknął on niemal całkowicie z polskich dróg. Dlaczego więc w ogóle o nim wspominam?

Po co zawracać sobie głowę starym, zardzewiałym fiatem, z nijaką stylistyką, okropnym wręcz wnętrzem, które obecnie w każdym niemal egzemplarzu wygląda jakby wyżywał się na nim pięciolatek, któremu madka odmówiła kolejnej zabawki, a w czasie jazdy kierowca ma wrażenie, że zaraz deska rozdzielcza wypadnie z zatrzasków i wyląduje mu na kolanach? Ano dla tej jednej, zupełnie abstrakcyjnej wersji turbo.

Fiat Marea – historia, która nikogo nie obchodzi.

Historia Fiata Marea jest dość nudna i niespecjalnie warto zawracać sobie nią głowę. Powstała na płycie podłogowej Fiatów Brava/Bravo i nigdy nie stała się hitem sprzedaży. W ogóle coś jest w tym, że duże modele fiata od wielu lat sprzedają się słabo albo bardzo słabo. Chociaż ostatnimi czasy to z całą marką Fiat dzieje się coś niedobrego. Modele Panda i Punto przepadły i właściwie została tłuczona od nastu lat 500-tka w 10 postaciach. Tipo jakoś się ratuje, a w ogóle sprzedaż opiera się chyba głównie na linii Professional i wszelakiej maści dostawczakach. Wersja kombi, nazywana Weekend była przez jakiś czas dość popularna w kraju nad Wisłą, ale i ona szybko zniknęła z dróg. Warto jednak zaznaczyć, że była ona praktyczna i miała bajer, którego nigdy w żadnym innym kombi nie widziałem. Mowa o odchylanym na zawiasach tylnym zderzaku, który miał ułatwiać załadunek auta i umożliwiać transport długich, płaskich przedmiotów nawet przy zamkniętej klapie! Ostatnią Mareę Weekend widziałem w 2019 roku jak pracowała przy oklejaniu dużych bilbordów. Właściwy samochód we właściwym miejscu.

Srebrny Fiat Marea Weekend
Podobna, tylko mniej zgnita.

Silniki Fiata to naprzemiennie sukcesy i porażki.

Najczęściej stosowanym silnikiem było owiane złą sławą 1.6 103 KM, ale można było trafić na diesle 1.9 JTD, a nawet stare dobre pięciocylindrowe 2.4! Niestety samochód w oczach rdzewiał, miał niskiej jakości zawieszenie, w dodatku prowadził się jak taczka, nawet jak na przełom XX i XXI wieku. W zakręcie miało się wrażenie, że zaraz zaczniemy szorować lusterkiem zewnętrznym o asfalt. Samochód wychylał się i w dodatku był podsterowny. Sypała się elektryka, łuszczyło tworzywo sztuczne, psuły się zamki, przyciski, słabą jakość miał układ hamulcowy, zawieszenie, przeniesienie napędu, itd. itd.

W Polsce spotkać można było jeszcze jakiś czas temu wersje, najczęściej sprowadzane z Niemiec z silnikami 2.0 R4 oraz 2.4 JTD. Nigdy jednak nie widziałem wersji flagowej, wyposażonej w genialny, pięciocylindrowym, turbodoładowany silnik 2.0 o mocy 182 KM. Tak, 182 KM w Fiacie Marea. Co ciekawe, dostępny on był w obydwu wersjach nadwoziowych. Z zewnątrz można go było poznać po subtelnym napisie 2.0 20v turbo pod bocznym kierunkowskazem i innych felgach. Poza tym na pewno Marea Turbo była bogato wyposażona. Każda wersja posiadała skórzaną tapicerkę, klimatyzację, pełną elektrykę, fabryczne radio, większość również spryskiwacze reflektorów oraz szyberdach. Nie znalazłem wprawdzie informacji o zmianach konstrukcyjnych, mam nadzieję, że zawieszenie nie było seryjne, a hamulce miały lepszą skuteczność. Istotne jednak, że dwudziestozaworowy silnik już serynie brzmiał bardzo dobrze, w dodatku odznaczał się niezłą trwałością i osiągami, którymi do tej pory możecie zawstydzić niejeden samochód na światłach. Dzięki mocy oraz maksymalnemu momentowi obrotowemu 265NM dostępnemu od 4500 obr/min pierwsza setka pojawia się na liczniku po 7,4 sekundy (pod warunkiem, że uda nam się sprawnie zmienić bieg), a rozpędzanie według danych fabrycznych zakończy się przy 227 km/h. Nie musze chyba wspominać, że silnik ten podatny jest na tuning i wyciągnięcie z niego ponad 200 km, nie powinno stanowić problemu. Mówimy tutaj cały czas o starym Fiacie, który wygląda jakby był wart tyle ile kg stali na najbliższym złomowcu.

Dla kogo Marea Turbo?

Tak naprawdę znalezienie jakiejkolwiek jeżdżącej sztuki graniczyć będzie z cudem. Jednak jeśli jesteście fanami włoszczyzny i chcecie zrobić furorę na zlocie Forza Italia, a nie stać Was na stare Lamborghini, a Alfa 156 z 2.5 Busso pod maską wydaje Wam się za mało oryginalna spróbujcie znaleźć Mareę Turbo. Nikt poza fanami fiata, jeśli tacy w ogóle istnieją nie weźmie Was poważnie, ale satysfakcja z posiadania jedynego, albo jednego z kilku dosłownie egzemplarzy takiego samochodu w Polsce będzie nie do podważenia. Szukajcie „popularnych” aut w oryginalnych wersjach i ratujcie graty, czasem warto 😊.

 

Zdjęcie główne: fiat Marea Weekend 2.0 20V Turbo (Brazil)
Autor: Midnight Runner
This file is licensed under the Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International license.