Czy istnieje taki samochód, który zawsze chciałeś, ale nigdy go sobie nie kupiłeś? Jeśli tak to nie jesteś sam i ten wpis jest właśnie dla Ciebie 🙂
W wielu publikacjach można znaleźć informacje o tym jakoby pokolenie post millenialsów w ogóle nie interesowało się samochodami pod kątem ich posiadania. Są oni rzekomo zainteresowani jedynie car sharingiem, autami na minuty, wypożyczalniami. Obserwując jednak rynek samochodów używanych oraz młodsze rodzeństwo moich znajomych mam wrażenie, że prawda jest nieco inna. Potwierdzają to z resztą upadające programy pilotażowe marek premium mające spopularyzować możliwość posiadania pakietu samochodów na abonament.
Dzięki temu, że nasz rynek co miesiąc zasilają ogromne ilości samochodów używanych, w okolicach Radomia na co drugim podwórku znajduje się auto-handel, a każdy nastolatek może sobie w wakacje zarobić niezłe pieniądze, zakup samochodu nie stanowi już dla wieku osób żadnego problemu. Dość powiedzieć, że sprawne, jeżdżące i bezpieczne auto kosztuje tyle co względnej jakości nowy rower crossowy. Wydaje się, że właściwie dla maniaków motoryzacyjnych mimo korków i straszenia limitami CO2 eldorado trwa. Tymczasem czy każdy z nas faktycznie kupuje to czego chce? Czy nawet mając 19, czy 22 lata kupujemy auto myśląc jednak bardziej analitycznie, mniej kierujemy się emocjami?
Ja zawsze miałem problem w postaci „byle nie stracić” i kupowałem samochody, które mogłem odsprzedać po roku czy dwóch za cenę wyższą od zakupionej lub przynajmniej taką samą. Udawało mi się nigdy nie wtopić, ale też nigdy mimo stosunkowo młodego stażu jako kierowcy nie kupiłem samochodu, który faktycznie chciałbym mieć.
Przygotowałem krótką listę stosunkowo tanich aut, które chciałem lub nadal chce kupić, ale przez moje ułomne i zbyt pragmatyczne myślenie nie mogę.
1. Alfa Romeo GT 1.9 JTD 170 KM
Wiem, że większość z Was być może uzna, że to Brera jest piękna, ale ja uważam odwrotnie. Dla mnie to taka ciepła kluska w motoryzacji. Zwykły hatchback (żadne coupe!) z ładnym przodem, genialnymi fotelami i kompletnym brakiem charakteru. To przerobiona 159, w której ktoś popsuł linie boczną i wmówił wszystkim, że teraz dopiero jest stylowo. Nie jest. W dodatku 2.4 JTD miały skopany system oczyszczania spalin, a zamiast silników V6 Busso były beznadziejne JTS-y od GM. Alfa GT za to była inna niż wszystko. Mała, zgrabna, sztywna, niska, z bardzo charakterystycznym tyłem i niewiarygodnie wręcz niską pozycją za kierownicą. Dlaczego JTD, a nie V6? Ciężka benzyna trochę pogarszała prowadzenie i spalała hektolitry paliwa, a najmocniejszy 1.9, zwłaszcza podłubany mógł spokojnie konkurować z innymi samochodami pokazując wszystkim VAG-owiczom gdzie jest miejsce dla ich TDI. Dlaczego nie kupiłem? Kiedyś bałem się zawodności i ciężkiej odsprzedaży, poza tym bardziej podobały mi się poliftowe wersje, których było jak na lekarstwo. Teraz? Teraz większość jest zaniedbana, w progach szaleje rdza, a i posiadanie coupe z klekotem pod maską w 2021 roku już nie uchodzi.
2. Ford Focus II ST
Hotchate to genialny subsegment samochodów. Funkcjonalny kompakt, z dużym bagażnikiem, który w dodatku może sprawić mnóstwo frajdy z prowadzenia i wiele razy wywołać uśmiech na twarzy kierowcy. Focus drugiej generacji, zwłaszcza z poliftowym wnętrzem (z zewnątrz przedlift dla mnie tez był ok) wydawał się być idealnym kandydatem na kolejny samochód. Ma silnik od Volvo, który dzięki konstrukcji R5 nawet na seryjnym wydechu świetnie brzmi, trochę dużo pali, ale nieźle dogaduje się z LPG, genialne zawieszenie, wygodną pozycja za kierownicą, części z cenami na akceptowalnym poziomie i można go dostać za niezłe pieniądze. W dodatku w przeciwieństwie do poprzednika nie rdzewieje aż tak i nadaje się nawet na drogi o gorszej jakości. Przy okazji dobrze radzi sobie w starciu z konkurencją. Golf jest wyraźnie słabszy, Leon Cupra mało rasowy, Megane II RS świetne, ale wygląda dyskusyjnie i wnętrze nie nadaje się do niczego, Mazda 3 MPS zbyt egzotyczna i awaryjna, a Astra OPC nadaje się do jazdy tylko na wprost, a przecież nie mieszkamy w USA. Dlaczego go nie kupiłem? Problemy z półosiami czy hamulcami nie przerażały mnie. Niestety, w tych silnikach często dochodziło do pękania tulei cylindrów. Można temu zapobiec stosując zabieg, tzw. blaszkowania, ale koszt jest wysoki bo konieczne jest rozebranie silnika. Przewidzieć usterki się niestety nie da. Co gorsza występuje ona nie tylko w tuningowanych albo zagazowanych autach. Wizja kosztów paliwa i remontu silnika skutecznie odwiodła mnie od zakupu. Do tej pory w niektóre czwartkowe wieczory żałuję.
3. Mercedes CLK C209
Długo chorowałem na ten samochód. Mimo głosów rozsądku żeby nie kupować leciwego samochodu wytrwale szukałem tego jedynego, właściwego egzemplarza. Ponieważ miałem wtedy ponad 35 km do pracy rozważałem głównie diesla, który do takiego nadwozia zupełnie nie pasuje, ale cóż. Trudno. Niestety po przeczytaniu opinii na temat 3.0 V6 CDI oraz zweryfikowaniu osiągów 2.2 CDI nawet po chipie uznałem, że jedyny sensowny diesel to pancerne 2.7 R5 CDI. Udało mi się nawet znaleźć egzemplarz sprowadzony z Belgii, z poliftowym środkiem, rejestrowany w 2005 roku z bogatym wyposażeniem i niezłą ceną. Niestety tutaj znów odezwały się mary pragmatyczności i ceny ewentualnych napraw oraz rocznik samochodu skutecznie mnie odstraszyły. Tymczasem z otwartymi wszystkimi oknami, bez słupka B, ten samochód według mnie nadal wygląda niesamowicie ponadczasowo i jeśli chcecie i możecie to kupcie go sobie. Najlepiej w poprawionej 3.5 litrowej V6 lub przedlitowej 3.2 czy 5.0 V8. Nikt do Was żadnej łatki nie przyklei, a na pewno będziecie zadowoleni, nawet jeśli czasem rachunek z przeglądu nadszarpnie mocno Was budżet. Życie jest za krótkie żeby jeździć nudnym samochodem.
4. Audi A8 D2 4.2
Ostatni przykład dodany jest nieco na wyrost… nigdy do końca poważnie nie szukałem tego samochodu dla siebie. W moim mieście kierowcy nie mają lekko, a taka wielka limuzyna mija się trochę z celem. Mimo to zwłaszcza poliftowa wersja, w ciemnym lakierze do tej pory niesamowicie mi się podoba. Jest ponadczasowo klasyczna, przy tym zgrabna i optycznie dość lekka. Wnętrze złożone jest ze świetnych materiałów, napęd quattro i około 300 koni powodują, że mimo stażu ten samochód, w dobrym stanie wciąż może rozpieszczać pasażerów wysokim poziomem komfortu i niezawodności. Co mi osobiście tez imponuje to pewna dyskrecja, zwłaszcza teraz w dobie nachalnych i rzucających się w oczy Q8-ek, czy innych X7-ek. To taki elegancki szyty na miarę garnitur, który najlepsze czasy może i ma za sobą, ale dzięki staranności wykonania wciąż ubrany wygląda lepiej niż najnowsza kolekcja Waltera Van Beirendonck’a i nie wstyd pokazać się w niej na Starym Mieście. A8 D2 jest jak piwo z dużego i znanego browaru, które kiedyś smakowało jakoś lepiej.
Warto też wspomnieć, że nawet w przypadku zakupu starszych samochodów warto prewencyjnie sprawdzić ich VIN i wykupić raport. Można się miło zaskoczyć widząc udokumentowany potwierdzenia przebiegu lub szkody sprzed 10, czy 15 lat!
To tyle z moich przemyśleń. A Wy mieliście takie samochody, których nigdy nie udało Wam się kupić, a zawsze chcieliście je mieć? Jeśli tak to zachęcam do podzielenia się tymi historiami, na pewno zainteresują wielu z nas!