Honda Accord to samochód znany właściwie na całym świecie. Kupują go z reguły starsi panowie, sprzedają coraz młodszym, jedni o nie dbają lepiej, inni gorzej, część montuje gaz i upala je do upadłego, a one wciąż jeżdżą. Poza tym Honda jakoś powszechnie kojarzona jest z motosportem, chociaż ja nie do końca wiem dlaczego. Większość z nich robi dużo hałasu, a objeżdża je co drugi zachipowany Superb. Może to jest odpowiedź na pytanie, dlaczego w całej historii powstał tylko jeden Accord Type R?
Generacja VI była pierwszą produkowaną w fabryce w Wielkiej Brytanii. Nie była jakąś rewolucyjną konstrukcją, zwłaszcza w odniesieniu do poprzedniczki. Wyglądała dużo nowocześniej i lżej, miała bogate wyposażenie (zdarzały się wersje z kolorową nawigacją, nagłośnieniem BOSE i automatyczną klimą) i dobrze się prowadziła. Po latach oczywiście wyszły klasyczne problemy chociażby z rdzą, sondami lambda, czy dieslem produkcji Rovera, do którego brakowało części.
Benzynowe silniki (poza 1.6) miały standardowo system V-TEC, spalały stosunkowo niewielkie ilości paliwa (tym razem poza 2.3) i pozwalały na w miarę sprawne przemieszczanie się. Co ważne, okazały się bardzo niezawodne i mimo lat, i sporych przebiegów, wciąż napędzają te leciwe dość samochody. W całej gamie znalazł się jednak jeden rodzynek: motor o pojemności 2.2 litra serii H22 A7 z ostrymi wałkami rozrządu, osiągający 212 KM przy 7200 obr/min, i maksymalnym momencie obrotowym równym 215 Nm przy 6700 obr./min. Co ciekawe 180 Nm osiągane było już przy 2000 obr./min chociaż oczywiście najlepsze wrażenie silnik sprawiał po przekroczeniu 5000 obr/min.
Taki Accord przyspieszał do setki w 7,2 sekundy i rozpędzał się do 230 km/h. Jeśli jednak myślicie, że była to po prostu szybsza wersja zwykłego sedana, to jesteście w dużym błędzie.
Używany Accord Type-R to nie jest sportowy, rodzinny sedan.
Accord Type R to tak naprawdę zupełnie inny samochód i nie można go traktować w takich samych kategoriach jak późniejsze wersje Type S. To rodzaj drogowej rajdówki zamkniętej w nadwoziu czterodrzwiowej limuzyny. Konkurent dla Mondeo ST200 i Vectry i500, ale o wiele bardziej bezkompromisowy. Tam nie ma mowy o zastosowaniu jakichkolwiek półśrodków. Inżynierowie Hondy postawili na sport i zmaksymalizowanie przyjemności z jazdy dla kierowcy. Plus ewentualnie jednego pasażera. Dlatego w środku znajdziemy dwa prawdziwie kubełkowe fotele Recaro, białe zegary, nieco inną kierownicę oraz… mniejszą ilość wygłuszeń i korbotronik w tylnych drzwiach. Wszystko to, jak również brak belki wzmacniającej tylnej, pozwoliło na to, by gotowy do jazdy samochód ważył nadal tyle co zwykła dwulitrówka, czyli równe 1305 kg. Nie ma również opcji złożenia kanapy. Samochód jest wyraźnie sztywniejszy, ma inne amortyzatory, krótsze sprężyny i grubsze stabilizatory. Na przedniej osi zastosowano dwutłoczkowe hamulce. Dzięki temu samochód prowadzi się o wiele stabilniej i prawie nie wykazuje oznak podsterowności, często charakterystycznej dla mocnych przednionapędówek.
Spojler? Tak, ale nie zawsze.
Z zewnątrz oryginalnego Accorda Type-R najłatwiej rozpoznać po zmienionym przednim zderzaku, grillu w kształcie plastra miodu z oznaczeniem Type-R, a przede wszystkim po dwóch końcówkach wydechu i konkretnym spojlerze na tylnej klapie. Tak, taki spojler jak na zdjęciu to oryginał i właśnie tak powinien wyglądać tył Accorda Type-R. Ja wiem, że zaraz podniesie się szum, że to wiocha i wstyd w XXI wieku z taką deską do prasowania jeździć po większym mieście, ale mam to gdzieś. To moje rybki i moje akwarium, i za ten pretensjonalny spojler właśnie Honda dostaje dużego plusa. Tu to po prostu pasuje i koniec. Co ważne, tylko i wyłącznie w wersji Type-R oferowane były ksenonowe reflektory ze spryskiwaczami. Także szukanie cywilnej wersji z takim dodatkiem nie ma sensu. Nie znajdziecie i już.
Czy Accord Type-R rdzewieje jak każda inna Honda?
Tak i zajmuje jej to mniej czasu niż Wam znalezienie miejsca u lakiernika porządnie robiącego konserwację podwozia. Słabe, wiem ;). Swoją drogą to straszne, że tak trudno znaleźć kogoś świadczącego takie usługi, kto nie robi tego na odczep się. O Accorda Type R trzeba dbać i to bardzo. Rdzewieją w nim drzwi, podłoga, progi, tylne nadkola i przewody hamulcowe. Ponadto trzeba uważać na powszechnie znany problem wypadających, dolnych sworzni z wahaczy.
Silnik jest bardzo trwały, ale nie znosi zaniedbań i nie wybacza jakichkolwiek oszczędności. Jeśli kupicie zaniedbanego złoma to silnik będzie brał olej i prędzej czy później zacznie się przegrzewać co może poskutokować nawet pęknięciem bloku. Warto regularnie czyścić przepustnicę i kontrolować uszczelkę zaworu VTEC. Awarie sondy lambda to raczej rzadkość, ale zdarzają się. Pamiętajmy, że część z tych samochodów ma ponad 20 lat. Rozrząd napędzany jest paskiem i trzeba go regularnie wymieniać. O innych czynnościach serwisowych, jak inwestowanie w dobry olej, wymiana go co maksymalnie (!) 10 tyś km i regulowanie luzów zaworowych nie wspominam. Na koniec skrzynia biegów – trwała konstrukcja, ale nie posiadająca podwójnych synchronizatorów. Przy jeździe próbnej koniecznie sprawdźcie, czy przy dynamicznej zmianie nie słychać jakiś zgrzytów.
Czy warto kupić Accorda Type-R?
Tak! Zdecydowanie! Pod warunkiem, że jesteście Hondziarzami, lubicie wysoko kręcące się silniki wolnossące i akceptujecie to, że w sedanie klasy średniej będzie głośno i sztywno. Zadbany egzemplarz na pewno nie będzie już tanieć. Owszem, części nie będą tanie, średnie spalanie mniejsze niż 10l/100 jest nie do uzyskania i na daily raczej nie będę Wam go polecał, ale jako auto hobbystyczne jak najbardziej. Dostarczy Wam jeszcze na pewno mnóstwo czysto mechanicznej przyjemności z jazdy.
Ile trzeba przeznaczyć na takiego Accorda? Obecnie w Polsce dostępne są dwa egzemplarze za 16 i 21 tyś zł. Tańszy ma LPG i przebieg 387 000 km. Nawet jeśli już jest po remoncie, to ponad 9 razy okrążył Ziemię na odcince i nadal jeździ, a to najlepsza rekomendacja do zakupu.
Pamiętajcie, żeby zawsze przed zakupem sprawdzić, czy to oryginalny Type-R!