Jesteś fanem Forda i chcesz pochwalić się ciekawym samochodem na zlocie? Będąc dzieckiem, Twój tata, tak jak mój, marzył o Mondeo, ale nigdy go sobie nie kupił? A może po prostu lubisz motoryzację lat 90-tych i zainteresował Cię tytuł tego artykułu? Tak czy inaczej skoro jesteś na tej stronie to znaczy, że lubisz motoryzację. I być może zainteresuje Cię samochód, który trudniej spotkać na drodze niż nowe BMW serii M, a kosztuje obecnie najwyżej dwie raty leasingowe. Możesz mieć go na własność, a nie tylko do użytku.

Historia Forda Mondeo sięga końca lat 80-tych, kiedy zarząd Forda zdecydował się na definitywne zakończenie produkcji Sierry, chcąc zastąpić ją globalnym modelem pod nazwą Mondeo. Do jego produkcji użyto najnowszych, dostępnych wówczas technik komputerowych i tak pod koniec 1992 roku ruszyła produkcja jednego z najpopularniejszych przedstawicieli segmentu D. Mimo zastosowania szerokiej gamy silników, wielu opcji wyposażenia, pakietów RS i RS2, a nawet wersji z napędem 4×4 (!) auto szybko poddane zostało gruntownemu liftingowi, a pośród mnóstwa nudnych liftbacków, sedanów i kombi pod koniec produkcji pojawiła się obecnie już bardzo rzadko spotykana wersja ST200.

Ford Mondeo MkII (tak, wiem, to tak naprawdę MKI po lifcie, ale jak większość będę używał tej błędnej nomenklatury) w wersji ST200 oferowany był w latach 1999-2000. Już wcześniej, bo od 1997 roku można było zamówić zwykłą v-szóstkę z pakietem ST24, którą z zewnątrz najłatwiej od opisywanej wersji odróżnić brakiem oznaczenia ST200, innymi alufelgami – charakterystycznymi, czteroramiennymi w rozmiarze 16 cali oraz pojedynczą końcówką układu wydechowego.
Historia powstania wersji ST200 jest dość zagmatwana i nie znalazłem żadnej wiarygodnej informacji na temat tego, dlaczego powstała. Przypuszcza się, że jako samochód globalny, w Europie stał się on odpowiednikiem wprowadzonego nieco wcześniej w USA Forda Contour SVT. Często podczas weryfikacji numeru VIN wychodzi bowiem na jaw, że samochód pierwotnie na linii montażowej miał  być kolejną zwykłą wersją Forda Mondeo, dlatego opisywany model określany był jako wersja limitowana.

Jak powinno wyglądać Mondeo ST200?

Z zewnątrz samochód rozpoznać można po podwójnym układzie wydechowym, pełnym ospojlerowaniu oznaczanym ‘Rally Sport Appearance Pack’, zmienionym grillu, znaczku ST200 na tylnej klapie, czternastoramiennym 17-to calowym felgom z oponami o rozmiarze 215/45 i charakterystycznym kolorze: najczęściej jest to Imperial Blue, w tej wersji nazywany Race Blue, ewentualnie czarny, Panther Black czy srebrny Stardust Silver. Wnętrze posiada kubełkowe fotele sygnowane przez Recaro, niebieskie zegary z oznaczeniem ST200, zmienioną gałkę zmiany biegów i osłonę hamulca ręcznego oraz konsole centralną w kolorze szaro-niebieskim. Każdy ST200 posiadał jednostrefową klimatyzację automatyczną i mógł być szeroko doposażony w zależności od rynku, dlatego o podstawowe elementy z zakresu komfortu i bezpieczeństwa nie musimy się martwić, pamiętając przy tym, że auto ma przynajmniej 20 lat.

Ford Mondeo ST200 sedan
Ford Mondeo ST200 – photo by denniselzinga

To, co jednak najbardziej interesujące w tym samochodzie to silnik. Naprawdę dobrze brzmiące 2.5 V6 zostało wzmocnione ze 170 do 205 KM i choć maksymalny moment obrotowy wzrósł z 220 NM do 235 NM osiąganych przy 5500 obr/min, to sprint do setki zajmował 7,9 [s], a prędkość maksymalna wynosiła około 230 km/h. W wersji ST oferowano jedynie klasycznego pięciobiegowego manuala.

Aby uzyskać ten efekt, zastosowano szereg zmian, głównie mechanicznych, co pokazuje, jak zmieniło się podejście do projektowania samochodów przez lata. Obecnie większość zmian uzyskuje się programowo, tworząc jeden silnik i kilka rodzajów softów. Ewentualnie zmienia się wtryskiwacze, turbinę i już. Koszty n-krotnie mniejsze, a efekt jest. Pod koniec XX wieku musiano jednak włożyć więcej wysiłku i tak w przypadku Mondeo:

– odelżono koło zamachowe,
– zmieniono obudowę przepływomierza,
– dodano dodatkowy wlot powietrza ‘od dołu’,
– zmieniono na większe wtryskiwacze i szynę wtryskową,
– zwiększono ilość kanałów dolotowych,
– zmieniono część wiązki silnika i komputer sterujący,
– zastosowano inne świece,
– założono wydech z efektem zmniejszania ciśnienia,
– poddano honowaniu kanały dolotowe, i wykonano jeszcze kilka zmian, o mniejszym znaczeniu.

Jak widać, zmiany w większości były czystko mechaniczne. Dodatkowo, aby auto pewniej się prowadziło, wyposażono je standardowo w amortyzatory gazowe, krótsze i twardsze sprężyny, specjalne wahacze przednie, większy stabilizator z tyłu, a w kombi — zawieszenie Nivo. Obecnie większość egzemplarzy ma wyrzucony zestaw do samopoziomowania, a w miejsce oryginałów założono zamienniki Eibacha.

Klimat lat 90-tych

Osiągi samochodu na papierze nie robią już dzisiaj na nikim wrażenia, dodatkowo natura tego silnika ma to do siebie, że raczej nie trzyma on seryjnych parametrów i w obecnych realiach uzyskanie mocy w okolicach 200 KM będzie wymagało nieco wysiłku, aczkolwiek jest możliwe. Zadbane auta przy swojej masie około 1400 kg wciąż potrafią zaskoczyć, jeśli chodzi o lekkość, z jaką nabierają prędkości. Dodatkowo zmieniony układ kierowniczy nie jest tak gumowy jak w zwykłych wersjach, a przy okazji samochód nie wychyla się w zakrętach prowadząc dość precyzyjnie. W tym samochodzie dosłownie czuć klimat lat 90-tych.

Oldschoolowy semi-youngtimer?

Dlaczego warto kupić Mondeo ST200? Odpowiedź jest prosta. Ford planuje zakończyć produkcję nie tylko tego modelu, ale także S-Maxa i Galaxy, które powstają na jego platformie. Oznaczać to będzie, że za kilka lat ceny tej wyjątkowej wersji, która jest samochodem trochę hand-made, na obecne czasy już mocno oldschoolowym mogą zacząć rosnąć. Ponadto jest to w mojej opinii ostatni moment, żeby znaleźć niezajeżdżone ST200 i dokupić kilka potrzebnych części. Już teraz o zderzaki jest bardzo trudno, wahacze stosowane w tej wersji nie były montowane nigdzie indziej. Problemy Mondeo MkII zna każdy. Rdzewieją na potęgę, parcieją uszczelki, psują się wentylatory od klimatyzacji i siłowniki szyb, w 2.5 V6 wypala się uszczelka pod głowicą, w dodatku LPG powoli, ale skutecznie dobija te silniki. Jeśli jednak uda się Wam znaleźć nieprzerdzewiały na wylot egzemplarz, z względnie zdrową mechaniką to warto go kupić.

Ceny tego auta osiągnęły dno, większość wyprodukowanych ST-ków poszła na żyletki lub jeździ tylko siłą rozpędu.

Auto może dać Wam sporo frajdy, ale nie nadaje się już jako daily, jest raczej gratką, głównie dla fanów Forda, których na świecie nie brakuje. W ogłoszeniach krajowych trafiają się najczęściej zajeżdżone trupy, forumowe samochody powoli są chowane, bądź zostały kilka lat temu sprzedane. Na rynku niemieckim nie widać wzrostu cen, a kwota 10 tys. zł powinna dać możliwość zakupu i wyremontowania ciekawego egzemplarza.

Jeśli interesuje Was ta wersja, powinniście szukać sedana lub liftbacka ewentualnie jednego z 300 wyprodukowanych egzemplarzy wersji Limited Edition, z tabliczką znamionową na konsoli środkowej i w pełni skórzaną czarno-niebieską tapicerką.

Ford Mondeo ST200 środek
Ford Mondeo ST200 Interior photo by Kieranwhite599

Moim zdaniem:

Nie spodziewajcie się, że samochód ten uzyska status Mercedesa W124, ale jest ciekawą wersją popularnego auta, która być może kiedyś stanie się ciekawym Youngtimerem. Warunek jest jeden — trzeba o nią zadbać. Jeśli lubicie Fordy — spodoba się Wam, jeśli nie — przemyślcie temat. Może ktoś z Was miał Mondeo ST200 i chciałby coś o nim powiedzieć? Dla zainteresowanych, już niedługo kolejna część nowej serii, tym razem dotycząca bezpośredniego następcy: Mondeo ST220.

MS